czwartek, 1 listopada 2018

Animowane obrazki , gify i wierszyki ku pamięci zmarłych dzieci

Po szklistych oczach je poznasz,
po chwiejnym glosie
po marzeniach w pył obróconych,
sercu na pół złamanym
i ramionach rozpaczliwie pustych
po kołysankach nigdy nie wyśpiewanych,
po nocach nieprzespanych,
po imionach nie nadanych
i łzach w ukryciu wylanych
po smutku lepiej lub gorzej skrywanym
po tym wszystkim poznasz aniołkowe Mamy.

Anioł Stróż zamyślony.
Taki nieśmiały i zagubiony.
Szeleści cicho skrzydłami,
tuż za Twoimi plecami.
I porozmawiałby chętnie.
Rady podsunąłby skrzętnie... .
Gdybyś tak umiał czasami ,
spojrzeć nie tylko oczami,
dostrzegłbyś swojego Anioła,
który z miłością Cię woła.
Bose Aniołki siedzą na chmurkach,
a każdy lekko jak piórko fruwa,
i każdy czuwa, cichutko czuwa,
nad tatą, który płakać nie umie,
nad bratem, który nic nie rozumie,
nad dziadkiem,
babcią smutną czasami,
i swoją mamą otuloną łzami,
i każdy woła głośno z daleka,
mamo, już nie płacz,
ja czekam tu na CIEBIE…

Boskim mostem po niebie.
Wybieram się do Ciebie.
Chmurki w piękny bukiet ułożę.
Proszę, odbierz je w niebie.
Gwiazdki przypominać mi będą
Ciebie.
Boże, jeśli istniejesz … pozwól mi pojąć,
co stało się wtedy, gdy musiałam podjąć
tę decyzję na tak, podpisać dokumenty
tak strasznie dużo ich było, bez pytań zbędnych
Powiedz szczerze, jakie znaczenie dla Ciebie
ma jeszcze jeden Aniołek.. tam w niebie….?
czy wiesz kim był dla mnie…? wiesz????
wiesz jak czekałam?
Wiesz przecież…
i wiesz jak bardzo go chciałam
jak walczyć z lękiem i z moim ciałem,
więc pozwól zrozumieć tę Twoją pazerność nie małą
na nasze dzieci
poco Ci tam one???? Po co pytam…
Przemyśl to… nie musisz się spieszyć,
to nie jest moja zagadka
bo póki świat istnieje,
pytać o to będzie każda osierocona matka.
Czas wszystko zabiera,
bo zabrać jest w stanie,
lecz nigdy nie zabierze tego,
co w sercu zostanie.
Wszystko się kończy,
wszystko przeminie
I sen przerwie słodkie marzenie,
Lecz coś jest w duszy,
co nigdy nie minie
I wciąż trwać będzie,
a tym jest
Miłość i Wspomnienie.
Dlaczego mnie zostawiłeś,
dlaczego odszedłeś w nieznane,
Ja wiem, że wyroki boskie
nie są do końca poznane.
Było nam razem dobrze,
W ostatniej ziemskiej drodze,
smutna kroczyłam za Tobą,
Myślałam, że będę dzielna,
a teraz nie wiem, co zrobić ze sobą.
DLA CÓRKI
JESTEM TUTAJ
Takie ważne to miejsce,
dreszcz wciąż ciało przenika,
listek tańczy na wietrze,
nie ma Ciebie, choć byłaś.
Tyle lat, a wciąż czuję
tamte małe rączęta,
kto błękitne spojrzenie,
księgę życia zamknęłaś.
Choć nie dane nam było
razem lepić bałwana,
kiedyś Cię utulę
na błękitnych polanach.
Chociaż jesteś tam w niebie,
nie ma Ciebie tu ze mną,
jak to ująć, wciąż nie wiem,
czuję twoją obecność.
Jestem tutaj, śpij słodko,
choć na dworze tak śnieżno,
listek tańczy na wietrze,
tak cię kocham córeczko.
magda
Dławi mnie cisza, rozrywa mą
duszę,odsuwa ode mnie radość
istnienia,A ja tą drogą podążać muszę,
by znaleźć siebie
- gdy Ciebie nie ma.
 Dzieci cicho wymykają się do Boga,
Ich imiona zacierają krople tęsknoty.
Bóg rozpina nad nimi parasol nadziei,
One biegają po kałużach łez boso.
Już są beztroskie,
A tęcza wiary wskazuje im drogę.
Ks. Lucjan Szczepaniak
Dzieciątka po obłokach stąpające
Dzieciątka o skrzydłach roztańczonych
czy wiecie ile w nas tęsknoty,
w nas, matkach opuszczonych…
Kto Was w tą podróż zabrał, powrotną niszcząc drogę,
kto śmiał odległość taką postawić za przeszkodę?
Wy tam – my tu wciąż tkwimy, czekając na spotkanie,
wracajcie z tej podróży, niech ona snem się stanie!
My dla Was wszystko-wierzcie-w nagrodę uczynimy,
by poczuć, dotknąć, tulić… Nieba Wam uchylimy
Choć niebo dla Was co dzień otworem uchylone,
dla nas ten dzień to piekło, do bólu rozżarzone
Ja wiem, dzieciątka drogie, 
wiem – takich mam nie chcecie,
co bez radości życia tułają się po świecie.
błękitne chmurki – namiastka Twych oczu ,
zapach konwalii – skóry Twojej
świeżość tęcza – obrazek barwny na niebie,
z cudnym podpisem „Mamo dla .Ciebie”
Dziecino moja,tyle mi dajesz,
za to mą miłość odwieczną dostajesz uśmiech
na co dzień też będzie w odwdzięczę,
choć serce krwawi,choć puste ręce…
Wiesz,ja poczekam,ja będę cierpliwa,wiem,
tam Ci dobrze,tam jesteś szczęśliwy.
Pogodzić się z losem podstępnym mi trzeba,
daleki mi jeszcze bilet do bram nieba.
Lecz dziękuję ze wszystko czym mnie zbliżasz do siebie,
dziękuję za słońce,za gwiazdy na niebie
I czekam w tęsknocie na nasze spotkanie,
gdy wieczność naszą wspólną drogą się stanie…
Gdyby nasza miłość mogła Cię ocalić,
nigdy byś od nas nie odszedł.
Kochać kogoś, a potem stracić
to jak kupić szczęście, a łzami zapłacić.
" Gdzieś w maleńkim serca kąciku,
Twój obraz się kryje
i czasem zamglony?
To jednak trwa i wciąż - żyje ! "
I tylko Panie nadzieja, że się kiedyś spotkamy.
Że pozwolisz znów synkowi przytulić się do mamy.
I tylko Panie nadzieja, że moje dziecko szczęśliwe.
Że tańczy, biega żartuje, że złote jabłka zrywa.
I tylko Panie nadzieja, wiec modlę się żałośnie.
Że kiedy przyjdzie pora wyjdzie po mnie radośnie.
Kiedy odwiedzi matka syna.
Niejedna łza mogiłę zrosi.
Wciąż białą różę będzie trzymać.
O ukojenie bólu prosić.
Zamyśli tylko się przy grobie.
I w słucha w tę cmentarną ciszę.
Światło Nadziei, które płonie.
Ukoić może to rozstanie.
wciąż splecione w bólu dłonie.
Znów będą czekać na spotkanie.
Kiedy nie ma Ciebie.
Smutno płynie czas.
Nie ma gwiazd na niebie.
Nawet księżyc zgasł.
Ciągle pada deszcz.
Wolniej krąży ziemia.
Płaczą gałęzie drzew.
Kiedy Ciebie nie ma.
Smutek pada cieniem
Na pola i lasy.
Kiedy nie ma Ciebie.
Nie ma Twoich słów.
Tylko są marzenia.
Kiedy ujrzę Cię znów?
"Kto dziś tu przyjdzie, łzę uroni
Zaduma się i znicz zapali,
Tęsknota w sercu znów się schroni,
Bo cierpią ci, co tu zostali.
Tak trudno czuć jest pod palcami
Kamienną płytę, jej szorstki chłód,
Tak wielu nie ma dzisiaj z nami,
Tu ich przygniata ten zimny grób.
I tylko Anioł na mogile,
Czuwa i strzeże, bo Bóg tak chciał,
Każdy przystanie tu na chwilę,
Przy grobie w smutku będzie trwał.
Kiedy odwiedzi matka syna
Niejedna łza mogiłę zrosi,
Wciąż białą różę będzie trzymać,
O ukojenie bólu prosić.
Już bajki nigdy nie opowie,
Do snu już tez nie ukołysze,
Zamyśli tylko się przy grobie,
I wsłucha w tę cmentarną ciszę.
Światło nadziei, które płonie
Ukoić może to rozstanie,
I wciąż splecione w bólu dłonie
,znów będą czekać na spotkanie…"
 Łza na policzku matki...
Otrzeć ją trudno niezmiernie...
Ta łza na policzku matki, a w sercu...
w sercu ciernie...
Ta łza, co nie wysycha choć niewidoczna bywa...
Łza, co dnia każdego od nowa serce rozrywa...
Kto zrozumie, ogarnie matki łzy i cierpienie...
Kto pochylić się zechce nad jej bólem, tęsknieniem...
Łza na policzku matki...
wycieram ją od nowa
a ona płynie i płynie wyschnąć wciąż nie gotowa...

Mijają dni i to ciągłe rodziny oczekiwanie,
że coś się zdarzy, że boleć przestanie,
czekanie na to, że Wrócisz,
czekanie, na jakiś znak,
czekania na spotkanie...

Mój Anioł nosił imię dziewczęce
Miał moje oczy,mój głos, moje ręce
Mój Anioł towarzysz niedoli,
ceruje rozdarte serce,
które tak bardzo boli.
Mój Anioł włosy ma moje,
a na nich piórka...
Mój Anioł...
Moja miłość...
Moja córka...

MIŁOŚCIĄ ZAWSZE BĘDZIECIE

Mój Kochany Aniołku
Bądź światłem, co prowadzi,
Bądź lekarstwem ,co ból złagodzi,
Bądź pocieszeniem w cierpieniu
Bądź ciszą w milczeniu,
Bądź łzą we wzruszeniu,
Bądź pamięcią we wspomnieniu,
Po prostu Bądź Bożym dzieckiem światłości
Dając swoim bliskim iskierkę wiary,
nadziei i miłości.
Na dzień Matki niosę kwiatki
dziecku memu na mogiłę.
Lecz gdy dziecko moje żyło
to mi kwiatki przynosiło.
I tak mocno się tuliło.
Dzisiaj nasze Aniołeczki
niosą kwiatki do Mateczki.
Tej niebieskiej tam na górze
wszystkie razem niosą róże.
My Mamusie tu na ziemi
łzami kwiaty podlejemy,
by Mateczka Świętobliwa
nasze dzieci przytuliła.

Na progu życia los nieubłagany
zabrał nam Ciebie Aniołku Kochany.
A nasze serca, co dla Ciebie biły
będą na zawsze za Tobą tęskniły...
 Na równi z żebrakiem
są moje marzenia...
On prosi o wsparcie...
ja o wspomnienia...
Bo tylko one mi
pozostały...
bo pragnę pamiętać
Mój Aniele Mały...
Bo chcę pamiętać
wszystko i wszędzie...
Bo przecież
Byłeś...Jesteś
i Będziesz...
 Nie płacz kochana Mamo
Ja patrzę na Ciebie co rano.
Jak tylko oczka otworzę
I skrzydła anielskie rozłożę
To zaraz lecę do Ciebie
Pomimo, że jestem tu- w Niebie
Lecę, by Ciebie utulić,
Do serca mego przytulić
Głaskać Twe włosy rozwiane
I skleić serce złamane.
I znajdziesz mnie w listku na drzewie
I wiatru ciepłym powiewie
I w jasnym słońca promieniu
I w ptaku co siadł na ramieniu.
W tatrach i szumie morza
W tęczy łuku, barwnym jak zorza
W tatusia czułym uścisku
Bo jestem tak bardzo blisko...
I śpiewam Ci liści szelestem
I kocham - przy Tobie jestem
W zachodzie i wschodzie słońca
Ja będę z Tobą do końca... .
"Nikt nie potrafi powiedzieć DLACZEGO?.
Do bram niebieskich zapukało dziecię,
wiedząc że nie ma go już na świecie.
Po jego twarzy łezki spływały i szeptał przy tym....
"Ja chcę do mamy".
Czy tak naprawdę stać się musiało?
- w główce zadawał sobie pytanie.
Nagle bramę otworzył Stróż  Anioł Jego
i głośno powiedział..."Nie płacz kolego.
Troszkę pobędziesz tu z nami
i wkrótce spotkasz się z rodzicami.
Dziecię spojrzało na Stróża swego
wciąż nie mogąc pojąć Dlaczego.
Bardzo chciało wrócić do mamy
i nie przechodzić przez próg tej bramy.
Anioł wziął wtedy dziecię na ręce
pokiwał głową jakby w podzięce,
coś mi tłumaczył, wyjaśniał Dlaczego
mówił tak cicho żeby nikt nie słyszał tego.
Po krótkiej chwili dziecię na niego spojrzało,
przetarło oczka, płakać przestało.
Wtuliło się mocno w Anioła ramiona
szepcząc do ucha...."Chodźmy do Boga".
Gdy przechodzili przez wielką bramę
dziecię spojrzała jeszcze przez ramię.
Pomachała rączką na pożegnanie
swojej jedynej, najdroższej mamie.
Gdy się wrota za nim zamknęły
synek wyszeptał jeszcze te słowa....."
Każdego dnia przychodzi tu będę,
by was powitać kochani rodzice.
Będę się modlił za Wami do Boga
by nigdy więcej nie spotkała was trwoga.
Za mnie kochajcie moje rodzeństwo
i pielęgnujcie swoje małżeństwo.
Chociaż Wam nigdy nie powiedziałem
- Kocham Was Bardzo
- (a tak bardzo chciałem).
I zanim Anioł się zorientował,
dziecię zasnęła w jego ramionach
ze smutną minką, słonymi łzami,
bo będzie tęsknić za rodzicami...."
ODESZŁA
Odeszła...
Lecz nie bez walki,
Każdy dzień był walką,
Walką o każdą sekundę życia,
Walczyła ona,
Walczyliśmy my,
Odeszła...
Bóg zabrał ją do siebie,
Teraz już uwolniła się od bólu,
Teraz już nie musi szamotać się w sidłach choroby,
Teraz już jest szczęśliwa, tam w Niebie
Teraz już nie cierpi,
Teraz my cierpimy,
Ogarnia nas ból, żal, smutek,
Tak ciężko jest zrozumieć jej śmierć,
Młodziutkiej, niewinnej, wspaniałej osoby,
Boże, tak ciężko jest pogodzić się z Twoją decyzją,
Boże, tak ciężko jest zrozumieć Twoje zamiary,
Boże, dodaj nam chociaż sił, byśmy nauczyli się żyć...
żyć bez niej na Ziemi,
Lecz z nią w sercach...
konwalia

Odeszłaś chociaż nie chciałaś,
Tak Bardzo życie kochałaś.
I wciąż na Twoje wspomnienie,
Tak trudno ukoić cierpienie.
Ty byłaś taka radosna,
Twe życie to jakby wiosna.
Jak umysł ma pojąć ten czas,
Że Ciebie już nie ma wśród nas.
Ta pustka co w nas została,
Wciąż będzie trwała i trwała,
Ukoić bólu nie może
Dlaczego odeszła...Boże?
Dlaczego odejść musiała?
I tylko pamięć została,
Nic serca ukoić nie może
Czy była potrzebna Ci ...Boże.
O moje najdroższe, ukochane dziecię
Tęskno i smutno bez Ciebie na świecie,
Żyłeś tak krótko synu ukochany,
Cierpiałeś wiele i poszedłeś w kraj nieznany,
A w sercu twych rodziców, żal i smutek po Tobie
Tę smutną pamiątkę stawiamy na Twym grobie.
Poczekam na ziemi,Ty w niebie
nie wiem jak długa ma droga do Ciebie
Wiem,że umierać nie będę się bała
po kolorowej tęczy przyjdę…
wiem,że będziesz czekała!
Poznamy się obie bez słowa
to co los nam odebrał
zaczniemy od nowa
Już się nie modlę,nie proszę
bunt serce rozdziera
Ty!który rządzisz światem
spraw tylko tyle
oby ta wieczność moja
to były dla Niej chwile!
 Pod powiekami łez brakuje,
Tęsknota dręczy, wszystko smuci,
W sercu Twój obraz się maluje,
Kto nas bez Ciebie żyć nauczy.

Pozwól żyć
Rosłem w Twym łonie
Już kilka dni
Mym małym światem
cieszyłem się.
Już miałem rączki i nóżki dwie
I już wiedziałem, że żyję.
Me serce małe
Już kocha Cię
Więc Tobie dziękuję.
Och, mamo, mamo
pozwól żyć.
Pozwól mi zobaczyć siebie
Pozwól się cieszyć
Życiem swym i pozwól mi kochać Ciebie.
Czułem, że nastał nowy dzień
A w jednym ciele, Ty i Ja
I gdzieś bardzo daleko
niosłaś mnie tego dnia.
Och, mamo, mamo
Ja nie chcę tam, tam jest coś złego
Ktoś wtargnął na mój maleńki świat,
Ja nie chcę tego,
Mamo, mamo dlaczego
Ty tak postąpiłaś ze mną?
Ja chciałem tylko zobaczyć słońce,
A zobaczyłem ciemność.
Ktoś oderwał mi nogi dwie,
A krew spaliła do końca
I serce nagle przestało bić
I nigdy nie widziałem końca.
K.B.
Są dni pełne radości, szczęścia i uniesień.
Ale są też inne – pełne zadumy i smutku.
I taki jest listopadowy dzień,
kiedy przychodzimy na cmentarze,
zapalamy znicze, wzdychamy,
tęsknimy i… odchodzimy.
 Słonko i radość całego domu.
Kwiatuszku nasz kochany.
Do nóg Boskich Cię składamy.
By modlitwa twoja miła, żale nasze ukoiła.
Nie wrócisz do nas, my pójdziemy do ciebie,
byśmy na wieki złączyli się w niebie.

Smutno mi bez Ciebie,
nie przyjdziesz już do mnie
tylko ja do Ciebie ...
 SYNECZKU życie bez Ciebie
jest jak dzień bez słońca.
Jak noc , co trwa i trwa... bez końca.
A każda gwiazda na ciemnym niebie.
Maluje światłem moją drogę do Ciebie .

 Synu choć Twe życie krótko trwało,
tak wiele bólu zostało.
Choć zgaszone me marzenia,
nie doczekały się spełnienia.
 To dlaczego? już nie pytam,
resztką sił nadzieję chwytam,
Że w końcu ze szczęścia zapłaczę
kiedy Cię spotkam,
przytulę,zobaczę.

 Synu śmierć się nie lituje, ofiar nie wybiera.
Trudno po tym wszystkim myśli jest pozbierać.
Jeszcze, gdy dociera do mózgu wołanie,
Że to już ostatnie, nasze pożegnanie.
Nie ma Ciebie obok, wciąż mijają lata.
Wyschły nawet łzy na cmentarnych kwiatach.
Nie czekam daru lata, godzin już nie liczę.
Mogę tylko palić na twym grobie znicze.

"Śpij Kochanie moje małe
niech sen lekarstwem będzie duszy,
Anioły ramieniem Cię otoczą
i ciepłem serca, gdy się wzruszy.
Niebo otworzą po godzinach,
z zanadrza gwiazdkę wyczarują.
Maleńkie skrzydła Ci założą
do raju z Tobą poszybują."

ŚWIATEŁKO  NADZIEI  NAM  POZOSTAŁO...
LECZ , NA  NIEWIELE  SIĘ  ONO  ZDAŁO..
SERCA  NASZE  WCIĄŻ  KRWAWIĄ  TAK  SAMO...
A  OCZY  NA  NOWO  ŁZAWIĄ

Tam, gdzie anielska pieśń rozbrzmiewa
A schody wiodą do nieba
Tam trzepot skrzydeł Twoich
Rozwiewa wszystkie chmury
 I gdy patrzę do góry
Płyną łzy spod powiek moich...
Widzę jak stąpasz wśród gwiazd korytarzy
I nawet Ci się tu wracać nie marzy
Bo Twój nowy świat jest tak daleki...
Niech Cię Pan Bóg swoją miłością otoczy Na wieki...
To płacze serce,
tak cichutko łka
a w smutnym oku zastyga łza.
To płacze serce nad losem swym,
odeszło szczęście,
a Ty Synu wraz z Nim.
 Wiem, że tu jesteś… Ale tak cicho,
jakby Cię wcale tu nie było.
Lecz ja wciąż czuję w domu, w lesie, w mieście.
Jakby koło mnie Twoje serce biło…
Czuję także wpatrzone we mnie Twoje oczy.
Uważne i troskliwe nawet w środku nocy.
Wiem też, że na skrzydłach ze światła
pobiec możesz wszędzie i w mój sen wejść łatwo,
i śpiewać na kolędzie…
Dobrze, że tu jesteś w dni zwykłe i w niedziele.
Ukryty w powietrzu - mój dobry Aniele!

 Wspomnieniem stałeś się Ty Synu.
Jak ten zegar co odlicza czas.
Jak gwiazdy na niebie.
To wszystko to odbicie Ciebie.
Gwiazdy to Twoje oczy.
Zegar mijający czas.
Nic nie znaczą one.
Bo Ciebie nie ma wśród nas.
Nie umiem się cieszyć.
Zapomniałam co to śmiech.
Ale będę się śmiać.
Kiedy zegar odliczy mój czas
 „W księdze życia Anioł zapisał datę Twoich urodzin.
Zamykając ją, wyszeptał: „ZBYT PIĘKNY DLA ZIEMI…”
POBŁOGOSŁAW NAS PANIE
KIEDY SIĘ MODLIMY
GDY O DZIECKO
NASZE SIĘ MARTWIMY
POBŁOGOSŁAW NAS PANIE
W NASZYM BÓLU,TĘSKNOCIE
I ŁZACH
TY JEDEN WSZYSTKO WIESZ
I ROZUMIESZ NAS
PRZYJĄŁEŚ SYNKA NASZEGO
DO DOMU SWOJEGO
NIECH WIE ŻE KOCHAMY I TĘSKNIMY
NIECH BĘDZIE SZCZĘŚLIWY
KOCHAMY GO KAŻDEGO DNIA
KOCHAM JEGO UŚMIECH
KOCHAMY GO CAŁEGO
KOCHAMY
BARDZO KOCHAMY
NASZE DZIECKO
TO JEST NASZA
MODLITWA DO NIEBA KAŻDEGO DNIA
ALE TAK BARDZO NAM GO PANIE BOŻE BRAK
TAK BARDZO NAM GO BOŻE BRAK
I TYLKO TY DAJESZ NAM TĘ SIŁĘ
ŻE TRWAMY IDZIEMY,MYŚLIMY,
I TY PODNOSISZ GDY UPADAMY.
Zgasłeś jak płomień za wietrzyka tchnieniem
Jak iskra świetlana w bezdennej wód toni
Znękany ległeś pod życia brzemieniem
Z wieńcem palmowym na zbolałej skroni
Znikłeś jak obłok na nieba błękicie
Jak błędny ognik wśród (?) zmroku
Po drodze cierniów stąpałeś przez życie(?)
nie zaznawszy ni kropli uroku
Żegnaj na wieki żegnaj czysty cieniu
Żyj w królestwie prawdy po ciężkim mozole
Po troskach licznych bólu i cierpieniu
Których doznałeś na życia padole.
 Żył ile chciałeś,
umarł bo kazałeś,
zbaw, bo możesz, Boże...










































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz